-Ej! Pobawmy się w chowanego. - Zaproponowała znudzona Sarabi.
-No dobra, 1... 2....3... - Odpowiedział Mufasa i już zaczął liczyć.
Sarabi szepnęła Sarafinie gdzie mają się schować, i już po chwili pędziły w tamtą stronę. Taka nie miał pomysłu na kryjówkę. Zaczął biec przed siebie. Zobaczył przewalony pień. "Tam się schowam" Pomyślał.

Za pniem siedziała zapłakana lwiczka.
-Co się stało? - Zapytał zaskoczony Taka.
-Moi... rodzice... o-oni.... - I wybuchnęła płaczem.
-Ciiii... Choć zaprowadzę cię do mojej mamy, ona na pewno będzie wiedziała co zrobić. - Uśmiechną się przyjacielsko. Lwiczka kiwnęła głową i ruszyła za lewkiem.

Taka przybiegł do mamy i przytulił się.
-Mamo! Choć zobacz! - Przypomniał sobie lewek.
-Co takiego się stało? - Zapytała Uru rozbawiona miną synka. Wstała i zobaczyła znajdę.
-Ojej... Co się stało kochanie? - Zapytała.
- M-m-moi... rodzice.... n-n-nie żyją - Uru otworzyła buzię ze zdumienia.
-Jak się nazywasz? - Zapytał Taka.
-Zira - Odpowiedziała. Uru odeszła bez słowa. Taka popatrzył na Zirę i wzruszył ramionami. Rozmawiali pod nieobecność Uru. Wreszcie usłyszeli głos Ahadi'ego.
-Zira... tak? - Zapytał król.
-Tak. - Lwiczka już się uspokoiła.
-Słyszałem twoją historie... przykro mi. Może chciała byś zostać z nami? - Król lekko się uśmiechną.
-Bardzo chętnie! Dziękuje! - Popatrzyła się na Takę i uśmiechnęła się do niego, lewek odwzajemnił uśmiech.
-No to ustalone! Zira zostaje z nami. - Uru przytuliła do siebie lwiczkę i odeszła za mężem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz